W ostatnich latach przebojem medycyny alternatywnej są tzw. zappery – generatory przebiegów elektrycznych służące do leczenia różnych chorób. Zasada działania i budowa takich urządzeń jest niezwykle prosta, znacznie trudniej jest racjonalnie wytłumaczyć ich działanie terapeutyczne. Prądy o różnych częstotliwościach wykorzystuje się od dawna w medycynie klasycznej, jednak dzisiejsza popularność różnych odmian zapperów związana jest głównie z treścią książki „Kuracja życia”, napisanej przez dr Huldę Clark. Pani Clark w 1988 roku zaczęła eksperymentować z przebiegami zmiennymi, najpierw o częstotliwości 1000 Hz, potem o częstotliwościach coraz wyższych. Jak pisze, stwierdziła występowanie rezonansu. Dotyczyło to zarówno ciała ludzkiego, jak też pasożytów, bakterii, wirusów, pleśni, a nawet toksyn. Twierdzi, że wszystkie zarazki i pasożyty miały charakterystyczne częstotliwości rezonansowe. Jednocześnie autorka uznała, że bardzo dobry efekt można uzyskać, wykorzystując tylko jedną, stosunkowo niską częstotliwość 20…40 kHz, gdy przebieg wyjściowy ma kształt prostokątny i zawiera składową stałą. W swojej książce proponuje budowę zappera – przyrządu do niszczenia pasożytów w organizmie. Terminem zappowanie określa poddawanie zarazków działaniu prądu elektrycznego o określonej częstotliwości, przy czym nazwa pochodzi od slangowego określenia zap – „zaatakować, zabić, zniszczyć”. Hulda Clark twierdzi, że niewielkie zmienne przebiegi elektryczne potrafią wyeliminować z organizmu liczne pasożyty, bakterie, wirusy i toksyny. Zapper można nabyć za kilkaset złotych, a jeśli się ma minimalne pojęcie o elektronice, można samodzielnie skonstruować takie urządzenie, wydając na zakup potrzebnych części nie więcej niż kilka złotych. Dokładny opis projektów różnych zapperów opublikowano w tegorocznym lutowym wydaniu miesięcznika Elektronika dla Wszystkich (wydanie papierowe lub e-wydanie można kupić na www.ulubionykiosk.pl). Czytelników zainteresowanych wykonaniem takiego urządzenia odsyłamy do tego artykułu, a w tym miejscu zacytujemy tylko niezwykle interesujące jego fragmenty, w których autorzy prezentują problematykę terapeutycznych generatorów na szerszym tle, niepozbawionym kontrowersji. Zappery Wróćmy do książki „Kuracja życia”. Jej autorka, Hulda Clark twierdzi, że niewielkie zmienne przebiegi elektryczne mają zbawienny wpływ na zdrowie człowieka, ponieważ potrafią wyeliminować z jego organizmu liczne pasożyty, w tym płazińce i obleńce (przywry, tasiemce, glisty, owsiki, włosienie), najróżniejsze bakterie i wirusy oraz toksyny. Co istotne (i mocno kontrowersyjne) mają też być co najmniej pomocne w leczeniu różnych odmian raka i innych poważnych chorób. Według jej twierdzeń, można wykorzystywać przebiegi o częstotliwościach od 10 Hz do około 1 MHz (ale nie więcej niż do 1,52 MHz). Autorka zestawiła obszerne tabele częstotliwości rezonansowych mnóstwa pasożytów, bakterii i wirusów (są dostępne we wspomnianej książce). Stwierdziła jednak, że częstotliwości rezonansowe poszczególnych pasożytów mogą się zmieniać z upływem czasu. To zła wiadomość, bo opublikowane tabele częstotliwości rezonansowych mogły już utracić aktualność. Ale jest też dobra wiadomość. Otóż w książce są doniesienia o wykorzystaniu generatora płynnie przestrajanego w różnych zakresach częstotliwości. Powolne, płynne przestrajanie ma likwidować zarazki w całym zakresie przemiatanych częstotliwości. Ceny zapperów są wysokie, niektórych wręcz niebotyczne, choć koszt podzespołów w nich zastosowanych jest rzędu 1…2 zł Autorka zadała też sobie pytanie o skutki poddania niepożądanych gości ludzkiego organizmu działaniu prądu elektrycznego o ich charakterystycznych częstotliwościach rezonansowych. Jak pisze, eksperymentalnie stwierdziła (z salmonellą, glistą i wirusem opryszczki), że już po kilkuminutowej terapii ich rezonans nie występuje, co uznała za dowód wytępienia ich z organizmu. Książka „Kuracja życia” Autor przedmowy do polskiego wydania napisał w niej między innymi: (…) W samej książce znajdują się stwierdzenia, które mogą wzbudzić wątpliwość czytającego ją lekarza. (…) Nie istnieją, niestety, żadne znane mi prace naukowe, które weryfikowałyby słuszność prezentowanych tu założeń. (…) Tobie, czyli P.T. Czytelnikowi, pozostawiam zatem ocenę tego, co znajdziesz w książce pani Clark. No cóż, w pracy tej znajdują się stwierdzenia, które wzbudzają wątpliwość nie tylko lekarzy, ale też choćby średnio zaawansowanych elektroników. Dotyczy to nawet (lakonicznego) opisu eksperymentów z wykorzystaniem generatorów przebiegów, stwierdzeń dotyczących rezonansu, wpływu cewek, znaczenia ekranowania, składowej stałej przebiegu zmiennego, czy harmonicznych przebiegu prostokątnego. W Internecie można bez problemu znaleźć miażdżącą krytykę zarówno książki „Kuracja życia”, wniosków i zaleceń Huldy Clark, jak też na przykład informacje, że tytuł doktora zdobyła nie na regularnych studiach medycznych, tylko na 100-godzinnym kursie, kosztującym 695 dolarów. Z drugiej strony, w sieci można znaleźć mnóstwo entuzjastycznych recenzji tego rodzaju przyrządów i terapii. Niewątpliwie znaczna część z nich jest pisana przez osoby, które mają interes finansowy w upowszechnianiu takich przyrządów. A ceny takich urządzeń są wysokie, niektórych wręcz niebotyczne. Dotyczy to zwłaszcza tych najprostszych zapperów, gdzie hurtowy koszt podzespołów elektronicznych jest rzędu 1…2 zł (tak!), natomiast ceny gotowych urządzeń, często w eleganckich walizkach, z wymyślnymi elektrodami, to co najmniej kilkaset złotych. Jednak nie wszystkie pozytywne opinie o zapperach pochodzą od cynicznych oszustów. Nie ulega wątpliwości, że istnieje mnóstwo osób, które są święcie przekonane, że im zappery pomogły lub stale pomagają. I tu osobom o racjonalnym podejściu od razu nasuwają się na myśl dwie możliwości. Zapper – opinie 1 Być może zappery nie mają żadnego wykrywalnego wpływu bezpośredniego ani na człowieka, ani na żadne pasożyty czy bakterie, itp., ale za to bardzo skutecznie odgrywają rolę placebo. Jak wiadomo, placebo często okazuje się równie efektywne jak starannie zbadane lekarstwo. Co ciekawe, istnieją badania wskazujące, iż placebo droższe jest skuteczniejsze niż placebo tanie… Zgadzałoby się to z uznawanym powszechnie poglądem, że celem różnych terapii jest nie tyle bezpośrednia walka z chorobą, co zmobilizowanie organizmu człowieka do walki z tą chorobą i że ogromne znaczenie ma w tym psychika. Lekarze poświadczają, jak ogromne znaczenie w procesie leczenia wielu chorób ma motywacja, wola walki i wiara pacjenta. Być może skuteczność zapperów polega właśnie na tym, że używające ich osoby wierzą w ich moc, a to znakomicie mobilizuje siły organizmu do walki, także z dolegliwościami uznawanymi za nieuleczalne. Ale istnieje też inna możliwość. 2 Możliwe, że niewielkie napięcia i prądy zmienne o różnych częstotliwościach mają obiektywny pozytywny wpływ na organizm człowieka, tylko zagadnienia te nie są jeszcze zbadane. Dzisiejsza oficjalna medycyna opiera się na lekach chemicznych – na farmaceutykach. Niekoniecznie trzeba być zwolennikiem teorii spiskowych, głoszących iż mafia farmaceutyczna dławi wszelkie inne konkurencyjne metody leczenia z nienasyconej żądzy zysku. Prawda może być inna: organizm człowieka to twór nieprawdopodobnie skomplikowany i pomimo ogromnego postępu nauki, nasza wiedza o nim jest nadal jedynie fragmentaryczna. Oficjalna nauka nadal nie zbadała i nie zaprzeczyła podstawom i teoriom medycyny chińskiej, w której ogromną rolę przypisuje się przepływom energii w ciele ludzkim. Innym, mniej trafnym, ale bardziej znanym przykładem jest homeopatia, potępiana w czambuł przez wielu, wysławiana za skuteczność przez innych. Być może terapia prądami zmiennymi też ma obiektywną wartość, tylko na razie są to zagadnienia niezbadane, a teorie pani Clark budzą więcej wątpliwości, niż wyjaśniają. Niezależnie od tego, jaka jest prawda o zapperach, istnieje mnóstwo szczerych osób, święcie przekonanych o ich skuteczności w walce z najrozmaitszymi dolegliwościami. Mnóstwo innych gotowych jest wypróbować ich skuteczność. Co oprócz zappera? Zapper i idea Huldy Clark z końca XX wieku nie są pierwszym przykładem zastosowania prądu elektrycznego do poprawy samopoczucia i zdrowia. W XIX wieku, gdy zaczęto stopniowo poznawać elektryczność, podejmowano też próby wykorzystania jej do najróżniejszych celów. Także do szeroko pojętych działań medycznych. W większości były to jednak eksperymenty z prądem stałym. Odkrycie i praktyczne wykorzystanie na przełomie XIX i XX wieku najpierw prądu zmiennego, a potem prądów zmiennych o wysokiej częstotliwości i fal radiowych wywołało pytania, czy można je wykorzystywać do leczenia. Przeprowadzano różnorodne eksperymenty. Podobno Antonio Meucci, który skonstruował telefon znacznie wcześniej, niż opatentował go Graham Bell, wpadł na pomysł telefonu właśnie podczas eksperymentów terapeutycznych z użyciem prądu. Medycznymi aspektami swoich wynalazków, związanymi z przebiegami zmiennymi i transformatorem, nazwanym od jego nazwiska, zajmował się też słynny Nikola Tesla (z drugiej strony, propagowany przez Teslę prąd zmienny uznawany był za zabójczy przez jego adwersarza, Edisona). W tamtych czasach rodziły się wielkie odkrycia i eksperymentowano ze wszystkim, co miało związek z prądem elektrycznym i falami radiowymi. Wiele mówiło się też o magnetyzmie i wykorzystywaniu do leczenia pól magnetycznych. Wiele z ówczesnych badań skończyło się fiaskiem, niemniej do dziś szeroko wykorzystujemy w medycynie fale elektromagnetyczne, jak choćby promienie rentgenowskie do diagnostyki, czy inne rodzaje promieniowania elektromagnetycznego do terapii. W medycynie, głównie w rehabilitacji, ale też np. w psychiatrii (elektrowstrząsy) oraz w kosmetyce wykorzystuje się też działanie na organizm ludzki prądu elektrycznego, zarówno stałego, jak i przebiegów o różnych częstotliwościach. Amerykański wynalazca Royal Raymond Rife ogłosił, że skonstruowany przez niego mikroskop o wysokiej mocy pokazuje, w jaki sposób określone częstotliwości niszczą mikroby. Do dziś mówi się też o twierdzeniach pewnego kontrowersyjnego naukowca, który wniósł wkład w rozwój mikroskopii. Royal Raymond Rife od lat 30. XX wieku propagował teorię, że wirusy i bakterie mają swoje częstotliwości rezonansowe i że zabija je użycie fal elektromagnetycznych o tych częstotliwościach (MOR – Mortal Oscillation Rate). Twierdził, że potrafi leczyć raka, co do którego pochodzenia miał zresztą swoją teorię, odrzuconą przez współczesną medycynę. Jego pierwotne badania dotyczyły też światła widzialnego i UV, czyli fal elektromagnetycznych o bardzo wysokich częstotliwościach (setek teraherców). Budował generatory i lampy, mające według niego lecznicze właściwości. Problem w tym, że jego przyrządy i zapiski autorskie spłonęły. A potem autor zajmował się innymi problemami. Dziś nie są znane szczegóły budowy jego przyrządów, ale w literaturze i na rynku pojawiają się urządzenia oznaczane jego nazwiskiem. Nie sposób sprawdzić, na ile są one w budowie i działaniu podobne do zniszczonych oryginałów, w szczególności dotyczy to częstotliwości pracy i modulacji. Generalnie mówi się o EMEM (electro-magnetic experimental machine) i różnych generatorach Rife’a, a także o lampach Rife’a (znane też jako lampy plazmowe Rife’a, Rife beam-ray). W latach 90. XX wieku James Barr przedstawił urządzenia, które miały być efektem jego analizy dostępnych materiałów Rife’a. Dziś można kupić rozmaite przyrządy reklamowane jako aparaty Rife lub Rife-Bare. Niektóre są jedynie prostymi generatorami przebiegów prostokątnych o różnych częstotliwościach. W sieci można bez trudu znaleźć tabele częstotliwości, które podobno związane są z określonymi pasożytami czy chorobami. W większości przyrządy takie są nieco bardziej złożonymi generatorami z modulacją. Zazwyczaj częstotliwość nośna, rzędu kilku megaherców, jest modulowana amplitudowo przebiegiem o częstotliwości akustycznej. Często ta częstotliwość modulująca m.cz. jest płynnie przestrajana (sweep) w pewnych zakresach. Z punktu widzenia elektroniki są to konstrukcje niezwykle proste o groszowych kosztach użytych podzespołów. Robert Becker jako pierwszy zastosował elektroterapię, używając „zdrowych impulsów”, aby wyleczyć złamanie. Trzeba też wspomnieć o generatorach Roberta Becka, znanych też jako Dr Bob Beck blood purifier lub Bob Beck Black Box. Te „oczyszczacze krwi” (i jednocześnie wytwornice koloidalnego srebra) to proste generatory par impulsów prostokątnych o przeciwnej biegunowości. Zasadniczo ich konstruktor stwierdził, że częstotliwość powtarzania impulsów powinna być równa połowie tzw. częstotliwości Schumanna (podstawowa częstotliwość rezonansu Schumanna to około 7,83 Hz i ma związek z rezonansem fal elektromagnetycznych między powierzchnią Ziemi a jonosferą. Połowa częstotliwości fundamentalnego rezonansu Schumanna to około 3,92 Hz, jednak Beck twierdził, iż podobne działanie mają impulsy o częstotliwościach 0,67…4 Hz. Dziś spotyka się też generatory Becka o częstotliwościach do 40 Hz, a nawet więcej. O ile jednak w zapperach i innych generatorach amplituda jest rzędu 10 V, w generatorze Becka amplituda ma wynosić 24…30 V, co przy symetrycznych impulsach daje 48…60 V międzyszczytowo. Przyrządy te zasilane są zwykle z małych baterii, więc choć zasadniczo napięcie przy nieobciążonym wyjściu jest stosunkowo duże, jednak wydajność prądowa jest mała, prądy nie przekraczają 0,1 mA, a urządzenia są bezpieczne. W większości takich przyrządów impulsy są skracane i ich napięcie skuteczne jest małe, poniżej 10 V. Na rynku istnieje też wiele innych urządzeń elektronicznych, przeznaczonych do zadań terapeutycznych lub diagnostycznych (np. przyrządy testujące i identyfikujące alergeny), działających w oparciu o mniej lub bardziej wiarygodne teorie. Opracowano na podstawie artykułu „Zapper DDS” (autorzy: Arkadiusz Hudzikowski, Piotr Górecki) opublikowanego w miesięczniku Elektronika dla Wszystkich Nr 2, 2014

Kategorie: Oferta