Candida albicans a rak?

Dr Tullio Simoncini w swoich pracach wysnuwa teorię, w której o powstawanie nowotworów obwinia rozrastające się w organizmie kolonie grzybów, w szczególności Candida albicans.

Co to jest Candida albicans i jak dochodzi do zakażenia?

Candida albicans jest to komensalny drożdżak, żyjący zwykle w jelicie grubym człowieka. W normalnych warunkach drożdżak występuje w postaci jednokomórkowej i żywi się resztkami substancji odżywczych, a jako produkty przemiany materii wydala kilkadziesiąt różnych toksyn, przez co uniemożliwia zasiedlenie jelita grubego przez drobnoustroje napływające ze środowiska zewnętrznego, które mogłyby okazać się chorobotwórcze. Kiedy jednak drożdżak natrafi na osłabioną tkankę, zanurza w niej swoją wypustkę i zamienia się w wielokomórkową kolonię, czyli grzybicę drożdżakową.

Do zakażenia drożdżakiem najczęściej dochodzi po kuracji antybiotykowej, gdzie leki te zabijają prawie całą florę bakterii symbiotycznych i komensalnych w naszym jelicie grubym. Zabicie tych bakterii, ważnych dla naszego organizmu ponieważ produkują witaminy, których organizm człowieka sam nie potrafi syntetyzować, powoduje awitaminozę (niedobór witamin). To znowu powoduje osłabienie skóry i śluzówki. Jako że candida albicans jest dość odporny na antybiotyki i przeżywa jako jeden z nielicznych w naszym jelicie, dostaje „na talerzu” nasze osłabione komórki oraz zupełny brak „współbiesiadników”, czyli może spokojnie rozwijać się, rosnąć i namnażać przy „suto zastawionym stole”.
W tym stadium drożdżak zanurza w osłabioną tkankę swoją wypustkę, z której rozrastają się strzałkowate korzenie tworząc tzw. plechę i zmienia się z jednokomórkowego komensalnego drożdżaka w wielokomórkowego grzyba pasożyta. W takiej formie, grzyb pasożyt pobiera substancje pokarmowe nie z resztek niestrawionego pokarmu, ale bezpośrednio z komórek gospodarza. Grzyb rozrasta się coraz bardziej, tworząc nadżerki przez które dostają się do wnętrza organizmu toksyny, które organizm musi wydalić np w postaci zmian skórnych lub złogów wewnętrznych: torbieli, cyst wrzodów. Przez wrota oprócz toksyn dostają się również drobnoustroje, w tym drożdżak Candida, który po przedostaniu się do krwioobiegu, może osiedlić się wszędzie tam gdzie spotka osłabioną tkankę.

W każdym przypadku należy wygoić przewód pokarmowy, co spowoduje zamknięcie wszelkich ranek, które są wrotami zakaźnymi i powodują rozprzestrzenianie się toksyn po całym organizmie. Wygojenie przewodu pokarmowego spowoduje również eliminację koloni drożdżaka i zahamowanie jego „wędrówek” z krwią po organizmie.


Czy pospolity grzyb może być przyczyną raka?

Od dawna o to już istnieje spór pomiędzy poglądami medycyny alopatycznej i hipokratesowskiej. Hipoteza odgrzybiczego pochodzenia chronicznych chorób zwyrodnieniowych, zdolna połączyć wartości etyczne jednostki z rozwojem poszczególnych procesów patologicznych, godzi obie orientacje medycyny (alopatyczną i holistyczną).

Świat już od dawna poszukuje odpowiedzi na pytanie, co wywołuje raka. Podaje się jako jedną z przyczyn raka autoimmunologiczny proces, w którym obronne mechanizmy organizmu, mające zwalczać zewnętrzne czynniki zagrożenia, zwracają się przeciwko wewnętrznym elementom organizmu. Inna teoria obwinia o rozwój autodestrukcji anomalie mające swoje podłoże w genetycznej strukturze organizmu. Tu warto się przyjrzeć przypuszczalnemu wpływowi czynników genetycznych na rozwój procesów rakotwórczych, propagowanemu przez biologów molekularnych. Główna hipoteza genetycznej przyczyny nowotworów ogranicza się w zasadzie do tego, że struktury i odpowiedzialny za normalny proces rozmnażania komórek mechanizm, stają się z nieznanych przyczyn zdolne do autonomicznych, zupełnie niezwiązanych z całą gospodarką tkankową zachowań. Geny, które normalnie odgrywają pozytywną rolę w reprodukcji komórek, są niewłaściwie opisywane jako „protoonkogeny” (geny rakowe), natomiast te, które „hamują” rozmnażanie komórek, nazywane są „genami supresyjnymi”, lub inaczej „onkogenami recesyjnymi”. Za nowotworową degenerację tkanek odpowiedzialnością obarcza się zarówno komórkowe czynniki endogenne jak i egzogenne.

Odchodząc od koncepcji Linneusza, zgodnie z którą istnieją dwa wielkie królestwa życia – świat roślinny i zwierzęcy, niemiecki biolog Ernst Haeckel (1834-1919) przedstawił trudności w przypisaniu do odpowiedniej kategorii mikroskopijnych organizmów, których nie da się ze względu na ich charakterystyczne cechy i własności zaliczyć ani do królestwa roślin, ani do zwierząt. W rezultacie zaproponował dla nich teorię trzeciego królestwa, o nazwie Protisty.

Ten trzeci świat zawiera szereg form, od wiroidów (patogeny roślin) i wirusów, aż do bardziej zorganizowanych organizmów takich jak bakterie, promieniowce, śluzorośla, grzyby i pierwotniaki.

Wspólnym elementem tych organizmów jest system odżywiania który polega z nielicznymi wyjątkami na bezpośrednim absorbowaniu rozpuszczalnych związków organicznych, co różni je zarówno od roślin, jak i zwierząt. Zwierzęta również tak się odżywiają, ale głównie poprzez przyjmowanie stałych pokarmów, które są następnie przetwarzane w procesie trawienia.

Z kolei rośliny wykorzystując związki mineralne i energię świetlną, są zdolne do odżywiania się poprzez syntetyzowanie związków organicznych.

Obecnie biolodzy skłaniają się do ustanowienia nawet czwartej kategorii, aczkolwiek w bardziej wyrafinowanej formie. Twierdzą, że grzyby należy sklasyfikować w ramach tego królestwa jako zupełnie odrębną kategorię.

Grzyby posiadają w porównaniu do innych mikroorganizmów bardzo charakterystyczną własność – są zdolne do zachowywania podstawowej struktury mikroskopowej (hypha – strzępek), z jednoczesną tendencją urastania do znacznych rozmiarów aż do kilku kilogramów, przy zachowaniu niezmienionej zdolności do adaptacji i reprodukcji w dowolnym rozmiarze.

Z tego punktu widzenia grzyby nie mogą być traktowane jak prawdziwe organizmy, ale jako skupiska komórek przypominające organizm, ponieważ każda komórka zachowuje własny potencjał przetrwania i reprodukcji, bez względu na strukturę, w której istnieje.


Grzyby są organizmami cudzożywnymi, potrzebują, przynajmniej w odniesieniu do azotu i węgla wstępnie uformowanych związków, spośród których najbardziej wykorzystywane są proste węglowodany, na przykład monosacharydy (glukoza, fruktoza i mannoza). Oznacza to, że w okresie swojego cyklu życiowego grzyby są uzależnione od innych żywych stworzeń, które są w różnym stopniu przez nie wykorzystywane w procesie odżywiania. Zachodzi to zarówno saprofitycznie, czyli w rezultacie spożywania organicznych odpadów, jak i pasożytniczo, czyli poprzez bezpośredni atak na tkanki żywiciela.


Grzyby wykazują olbrzymią różnorodność sposobów reprodukcji (płciowy, bezpłciowy, pączkowanie). Wszystko to jest ukierunkowane na formowanie sporów, od których zależy kontynuacja i rozprzestrzenianie gatunku. Wytwarzanie zarodników może mieć tak masowy charakter, że w każdym cyklu powstają dziesiątki, setki, a nawet tysiące elementów zdolnych do rozsiewania się na znaczne odległości od miejsca pochodzenia. Zarodniki są przy tym niezwykle odporne na czynniki zewnętrzne. W przypadku znalezienia się w niekorzystnych warunkach, potrafią pozostawać w uśpieniu przez wiele lat, zachowując pełną zdolność reprodukcyjną. U różnych grzybów można zaobserwować te same kształty, gdy muszą się one dostosowywać do tego samego środowiska – nazywa się to dymorfizmem. Częściowa lub pełna zamiana substancji odżywczych często powoduje u grzybów mutacje, i jest to kolejny dowód ich wysokiej zdolności adaptacji do dowolnego podłoża.

Kiedy warunki odżywiania są dla grzybów niepewne, wiele z nich reaguje łączeniem strzępków z pobliskimi grzybami, co umożliwia im łatwiejsze wykorzystywanie dostępnych substancji. Ta własność, która w miejsce rywalizacji wprowadza współpracę wyróżnia grzyby wśród pozostałych mikroorganizmów.


Grzyby są tak agresywne, że atakują nie tylko rośliny, tkanki zwierzęce, i inne odmiany grzybów, ale nawet pierwotniaki, ameby i nicienie.

Będąc najpotężniejszym i najbardziej zorganizowanym wśród znanych mikroorganizmów, grzyb jest jednym z bardzo prawdopodobnych i logicznych sprawców nowotworowego rozrostu.

Candida albicans atakowana przez układ odpornościowy żywiciela lub przez konwencjonalną terapię przeciwgrzybiczą nie reaguje w zwykły przewidywalny sposób, ale broni się bardzo skutecznie, transformując w jeszcze mniejsze niezróżnicowane elementy, które zachowują swoją zdolność rozmnażania nawet do momentu ukrycia swojej obecności. Zachowanie Candidy można uważać za zgoła elastyczne. Kiedy powstają sprzyjające warunki, Candida rozwija się na nabłonku i gdy tylko dochodzi do reakcji tkanki, masowo przekształca się w formę mniej produktywną – nieczuły na atak zarodnik. Jeśli następnie dochodzi do powstania roztworu podnabłonkowego w połączeniu z większą reaktywnością, zarodnik przenika głębiej do dolnych partii tkanki łącznej w stanie tak niewrażliwym, że kolonizacja staje się nieodwracalna. W gruncie rzeczy Candida wykorzystuje swoją strukturalną zmienność, którą dopasowuje do  istniejących trudności na przykład w zakresie odżywiania, w celu opanowania swojej biologicznej niszy. Dzięki temu może rozwijać się w glebie, powietrzu, wodzie, roślinach itd. W nabłonku natomiast przybiera mieszaną formę, która ulega redukcji do zarodnika kiedy dochodzi do penetracji głębszych poziomów nabłonka, gdzie po napotkaniu warunków tkankowej reaktywności ponownie się rozwija.

Na naszym polu bitwy z jednej strony mamy w komórkach organizmu elementy, których zadaniem jest obrona przed wszelkimi formami inwazji, a z drugiej strony komórki grzyba, które starają się przejąć coraz większe ilości substancji odżywczych, jako że muszą realizować biologiczny imperatyw gatunku w postaci tworzenia coraz większych i bardziej rozprzestrzenionych mas i kolonii.

Z kombinacji rozmaitych czynników, istotnych tak dla żywiciela, jak i agresora, możliwe jest wydedukowanie procesu ewolucji kandydozy (zakażenia drożdżakowego).

Etap pierwszy – brak czynników działających destrukcyjnie. Tu Candida może istnieć tylko jako saprofil.

Etap drugi – bałagan metaboliczny i nieporządek drobnoustrojowy – Candida powiększa się powierzchownie (klasyczna grzybica, zarówno egzogenna jak i endogenna).

Etap trzeci – uszkodzony nabłonek, obecność czynników osłabiających (toksyczne, chemiczne, promieniowanie w radioterapii) i Candida zagłębia się do poziomu ponadnabłonkowego, skąd może być przenoszona do wszystkich części organizmu w limfie i we krwi. Organizm otorbił dla przykładu kolonię grzybiczną, zostaje to wykryte i chirurgicznie naruszone, potem mówimy o przerzutach, bowiem na skutek otworzenia drogi rozprzestrzeniania przez rany, Candida znajduje sobie nowe kolonie, choć organizm stara się reagować jak może.

Nikt nie potrafi wykazać nieszkodliwości komórek grzyba, które znalazły się w najgłębszych partiach organizmu.

Medycyna współczesna żąda się od nas, byśmy zaakceptowali 'a priori’, że środowisko tkanki łącznej nie jest odpowiednie do odżywiania Candidy, ale także uwierzyli we wszechmoc układu obronnego organizmu w stosunku do inwazyjnej struktury organicznej – organizmu, który z czasem staje się bezradny, kiedy już ulokuje się ona w głębszych tkankach. Trudno bowiem wyobrazić sobie, że mikroorganizm o takich zdolnościach adaptacji w dowolnym ośrodku, nie chce znaleźć elementów korzystnych dla siebie w ludzkiej organicznej tkance. Z tej samej przyczyny ryzykowne jest wysuwanie hipotezy głoszącej, że układ obronny ludzkiego organizmu jest w pełni wydajny w każdym momencie swego istnienia. A jeżeli nie radzi sobie z tym – to czy rak nie może być jednym z elementów często przegranej przez niego walki?

Warto w tym momencie przez chwilę zastanowić się nad pojęciem „guza łagodnego”, zaczerpniętego z klasyfikacji chorób. Jeżeli uważa się, że należy on do nowotworów, to konieczne jest rozważenie jego nieinwazyjnego charakteru, i zastanowienie się nad przyczyną tego stanu rzeczy.

W „scenariuszu grzybowym” zagadka powstawania guzów łagodnych i złośliwych może być logicznie i wyczerpująco wyjaśniona ponieważ można wtedy uznać, że mają one te same etiologiczne pochodzenie.

Łagodny lub złośliwy charakter nowotworu zależy w rzeczywistości od zdolności do tkankowej reakcji określonego organu, polegającej na otorbieniu komórek grzyba i niedopuszczeniu do rozrośnięcia się ich w większy kolonię. Statystyczne badania genetyczne wykazały genetyczną podatność organizmów na określony typ nowotworów – ale to właśnie genetyka może definiować naszą zdolność do tkankowej reakcji na grzyba (Angelina Jolie usunęła operacyjnie obie piersi, obawiając się własnej reakcji tkankowej na skutek potwierdzonej podatności w rodzinie).

Guzy łagodne powstają wtedy, gdy w tkance łącznej uda się utworzyć hipertroficzne i hiperplastyczne komórkowe zapory przed grzybicznymi lub bakteryjnymi pasożytami. Z kolei żołądek czy płuca wyposażone są w niewielką zdolność obronną, zdane są na łaskę losu i najeźdźcy, co wcale nie oznacza, że organizm na to nie reaguje.


Warto nadmienić, że wiele typów inwazji grzybicznej nie oznacza pojawienia się od razu złośliwych lub łagodnych guzów, ale tylko specyficznych zmian zwyrodnieniowych zarażonego miejsca.

Każdy zewnętrzny i wewnętrzny element w ludzkim ciele powodujący pogorszenie funkcjonowania organizmu, organu lub tkanki ma potencjał onkogenny.


Efektywność chirurgii w walce z koloniami grzybicznymi znacznie spada ze względu na ekstremalną rozpraszalność i inwazyjność grzybiczego konglomeratu. Stąd chirurgiczne rozwiązanie problemu jest związane z konkretnym przypadkiem, to znaczy z warunkami, w których zręcznemu w rzemiośle chirurgowi uda się szczęśliwie usunięcie całej kolonii, co często bywa możliwe w obecności wystarczającego otorbienia, bez jego znacznego naruszenia.

Chemioterapia i radioterapia dają pewne szanse ze względu na wysoką toksyczność i szkodliwość dla tkanek, ale przy tym osłabiają często organizm, dając często przy tym większe szanse pasożytowi (szybkie przerzuty), niż tak znacznie osłabionemu organizmowi.

Zupełnie inaczej ma się sprawa w przypadku terapii przeciwgrzybiczej, z ukierunkowaniem na przeciwnowotworową.

Pierwszym krokiem jaki należy wykonać jest wzmocnienie pacjenta cierpiącego na nowotwór środkami umożliwiającymi ogólną rekonstrukcję organizmu, które są zdolne do wzmocnienia odporności organizmu. Może to być również bardzo istotne do późniejszego przejścia chemioterapii.

Na grzyby są dwa sposoby – zagłodzić je ograniczając odpowiednią dietą to co lubią, oraz zmienić ich środowisko z kwasowego na zasadowe.

Teoretycznie rozważając, gdyby dało się znaleźć takie terapie, które umożliwiłyby bezpośredni kontakt grzyba ze stężonym wodorowęglanem sodu, bylibyśmy zapewne świadkami sporej regresji nowotworowej masy wywoływanej przez grzyba. Czasami jest łatwiej – z powodu wysokiej rozpuszczalności wodorowęglanu sodu w takim dla przykładu układzie oskrzeli oraz wysokiej wrażliwości na ogólne środki rekonstruujące, zastosowanie tego rodzaju podejścia terapeutycznego z dużym prawdopodobieństwem pozwala osiągnąć u wielu pacjentów całkowite ustąpienie objawów – są potwierdzone przypadki kliniczne. Możemy zastanawiać się, czy taki wodorowęglan sodu może być prawdziwą przyczyną wyzdrowień, lub czy te wyzdrowienia wynikają z wzajemnego oddziaływania szeregu warunków, które stworzono podczas takiej terapii.

Udowodnienie kliniczne, że grzybom można przypisać nie tylko odpowiedzialność za guzy, ale również za większość chronicznych chorób zwyrodnieniowych, stanowiłoby jakościowy skok. Takie przewartościowanie poglądów mogłoby dotyczyć szerszego spektrum grzybiczych pasożytów np. w przypadku chorób tkanek łącznych, stwardnienia rozsianego, łuszczycy, niektórych form epilepsji, cukrzycy typu 2, itd.

Materiał opracowano na podstawie: http://www.curenaturalicancro.com/